Szkoła Podstawowa nr 1 im. Janusza Korczaka w Wieruszowie

Przyjaźń z Simbą

Simba to trzymiesięczny kundelek. Pierwszy raz spotkałam się z nim 1 października o godzinie ok. 13:27, gdy wychodziłam z moją przyjaciółką z kociarni. Gdy wyszłyśmy, zauważyłyśmy małego szczeniaczka w zagrodzie. Podeszłyśmy do niego i zaczęłyśmy się z nim bawić.

Tydzień później okazało się, że można wziąć go na spacer, więc chodziłam z nim przez calutkie dwie godziny, gdyż moim zadaniem specjalnym było zachęcenie go do spacerowania. Od tamtej pory chodzę z nim co tydzień na dwugodzinne spacery, a po spacerze chętnie się z nim bawię. Tydzień temu (22 października), była ładna pogoda, więc chciałam wziąć Simbę na spacer, ale okazało się, że już jakaś dziewczyna go wzięła. Chodziłam smutna przez godzinę, po czym przyszłam do tej dziewczyny, która powiedziała mi, że mogę wziąć mojego ulubieńca, bo ona już jedzie do domu. Byłam ogromnie szczęśliwa, bo mogłam spędzić choćby tę jedną godzinę z moim najlepszym przyjacielem. Potem jednak pogoda się popsuła, więc z moją grupką przyjaciół, z którą zawsze wychodzę z psami (Borys, Amelia, Oliwia, Iza, Pola i Aga), rozłożyliśmy sobie koc w lesie. Zaczęło mocno padać, a ja jako jedyna miałam parasolkę. Położyłam się na Oliwii, która trzymała parasol. Schowałamsiępodnim, aby nie padało na Simbę. Po chwili zobaczyłam, że pies był tak zmęczony, iż usnął mi na kolanach. Gdy pojechałam, Oliwia wysłała mi zdjęcie, jak Simba słodko śpi na kanapie zmęczony spacerem.

Szczerze mówiąc, jak opuszczam schronisko, to tylko się modlę, aby to nie był mój ostatni raz, gdy go widzę. Próbuję namówić mamę, aby się zgodziła na zaadoptowanie Simby, ale ona się nie zgadza, bo już jednego psa mamy w domu i na dodatek suczkę. Ja jednak mimo to nie poddaję się i dalej próbuję przekonać mamę. 

                                                                                                                                       Marlena Drożdż - uczennica kl. VI c